Okazuje się, że aby móc się rozwijać, musimy na chwilę stanąć, ułożyć to "nowe" w sobie, a dopiero potem sięgać po kolejne "nowe".
Oczywiste? Tylko z pozoru!
Ten rok to dla mnie burza. Oczyszcza atmosferę, pozwala oddychać, ale też i sieje pioruny, gradobicia i ulewy w miejsca, w których się nie spodziewałam.
Będąc osobą, w której systemie wartości wpisany jest rozwój na jednym z pierwszych miejsc, mój ostatni półtoramiesięczny postój jest zaskoczeniem dla mnie samej. Nawet nie wiem jak reaguje na to otoczenie. Może być i tak, że nikt nie zauważył.
Przez ostatnie 5 lat nie robiłam sobie dłuższych postojów w rozwoju niż 2 tygodnie. Myślę, że to i tak statystyka na wyrost. Bo przecież nie powinnam stać w miejscu, prawda? Kto jak kto, ale mnie po prostu nie wypada.
Dopiero po warsztatach certyfikacji trenerskiej Points of You® zerknęłam na siebie i zobaczyłam, że nie mam nawet chwili na to, by to, czym się sama nasączam, mogło we mnie zostać. Pamiętacie gąbki do ścierania tablic w szkole? Jak się je płukało i moczyło, to nadmiar wody przez nie po prostu przelatywał... dotarłam do takiego momentu, w którym wszelkie wartościowe rzeczy, które poznawałam, umykały przykryte kolejnymi i kolejnymi.
To niewiarygodne, jak wielu coachów, trenerów czy innych wspierających ludzi ulega temu samemu. Kolejne szkolenie, kolejne kompetencje, kolejna najważniejsza książka w branży, kolejne udoskonalenia.. Coś co przed chwilą było hitem, staje się już pase, a przecież zupełnie nie o to chodzi by mieć milion certyfikatów, niezliczoną ilość poświadczeń kompetencji i wówczas staniemy się bezkonkurencyjni. Konkurencja będzie zawsze!
Głód wiedzy - to jedno, ale gdzie miejsce na to, by wytrenować nowe umiejętności, dać sobie szansę na oswojenie się z nowym tematem? To bardzo niebezpieczne...
1,5 miesiąca temu trochę mi się "ulało" i postanowiłam sobie powiedzieć:
"YOU ARE ENOUGH!"
Bo jest tak, że wystarczam sobie taka jaka jestem. Z tym czego jeszcze nie wiem, nie umiem i poznam w przyszłości. Ze sprawami, do których się przekonam lub nie. Bo kto powiedział, że to wszystko co się dzieje, musi zaistnieć w nas również?
Nie zrozum mnie źle. Nie mam na myśli zahamowania Twojego procesu rozwoju. Być może własnie przeżywasz tę fascynację przechodzenia coraz większej ilości wtajemniczeń, co daje Ci niesamowitego kopa. I to jest wspaniały moment. Cieszy każdego! Ale potem.. potem kiedy przyjdzie pierwszy przesyt, to będzie jednak znak, by dać sobie chwilę na to, by odsapnąć, przystanąć w biegu i pozwolić nowemu ziarnu w Tobie rozkwitnąć.
Gdybyśmy się nie rozwijali, nie byłoby nas w tym miejscu, w którym wszyscy jako ludzkość jesteśmy. Gdyby nie pęd do nowego, nie moglibyśmy dziś cieszyć się z takich odkryć technologicznych, medycznych czy chociażby geograficznych i kosmicznych. Żyjemy jednak w czasach przesytu. Informacje, które przetwarza nasz mózg to jest totalna mieszanina tak potężnej mnogości, że dźwiganie tego i faszerowanie się bez przerwy czymś więcej, to jest akt autoagresywny niekiedy. Czy tak?
Dlatego mam dla Ciebie coś na ostatni miesiąc wakacji. Kilka pytań, które mogą pomóc Ci oderwać się od tego zapędzenia jeśli tylko tego realnie potrzebujesz, bo:
1. Czego potrzebuję dla siebie na to Lato 2017?
2. Czego chcę a czego nie chcę, by było obecne?
3. Jak się zrelaksuję i naładuję swoje baterie?
4. Co zrobię tak po prostu dla zabawy?
5. Jak wypracuję balans między tym co muszę a tym czego potrzebuję?
6. Na co potrzebuję dać sobie pozwolenie?
Jak każdy piechur, który wyrusza w drogę - potrzebujesz odpoczynków, by dotrzeć do celu. Codziennie chodzisz spać, robisz małe lub większe pauzy, by móc przeżyć każdy dzień. Na Twojej drodze może się też pojawić wiele niespodzianek, nierzadko tych niechcianych. Jeśli nie przystaniesz w biegu, możesz nie mieć rezerw energetycznych by sobie z nimi poradzić.
Może teraz rzeczywiście warto chwilę odsapnąć?
Tylko tyle i aż tyle